Prawo jazdy.

OsA · Wysłany: Sob 13:28, 28 Mar 2009 Temat postu:

Przepis z zamiarem w jakim go wprowadzono jest dobry.

3 oblane praktycznie, no to wiadomo że coś jest nie tak i jak najbardziej 5 godzin na pewno niezaszkodzi, aby sie jeszcze doszkolić.

Ale... no właśnie, ale... Wiadomo jak to jest w praktyce. Wystarczy raz oblać na głupim błędzie, 2 razy mieć skurwysyna egzaminatora i też musisz dokupywać 5 godzin, mimo iż umiesz jeździć, ale miałeś po prostu pecha.

A to czy to pojebane czy nie to już nie nasza sprawa. Po prostu tak jest i tyle. Nie pasuje to dupa na rower i tyle. Takie jest prawo.

I tak chyba nikt nie zaprzeczy, że człowiek uczy się jeździć dopiero po zdaniu prawka.

Koko · Wysłany: Sob 13:45, 28 Mar 2009 Temat postu:

OsA

Cała moją historię z prawem jazdy opiszę gdy je zdąbędę, ale będzie to spore opowiadanko o mnie, moich relacjach z autem i instruktorami/egzaminatorami.

Na razie chcę tylko powiedzieć bez ściemy, że egzamin mam 16 kwietnia Wink

Godziny nie będę na razie zdradzał.

Aro

Od razu mi sie wydawało, że za wcześnie ten termin już w piątek Razz

Tzn. nie byłby za wcześnie gdybyś wcześniej nie mówił, że nie wiesz jeszcze kiedy. Damian i Magnum myśleli, że dzisiaj masz bo Cie w szkole nie było Razz

OsA

Oblałem :]

Rozdział 12
1 egzamin - oblałem ;]
Największy stres, jakieś wirowanie w brzuchu, uczcie mdłości miałem w poczekalni jeszcze przed teorią. Za chwilę ruda pani zawołała po kolei osoby. Bardzo ładna sala komputerowa. Objaśniła co i jak i miałem stanowisko z numerkiem 12. Zaczął się test, próbnego nawet nie robiłem. Całość obleciałem raz dwa w jakieś 2-3 minuty, ale potem zaczął mozolnie sprawdzać każde pytanie. Zauważyłem, że ludzie już kończą, więc też zmierzałem ku końcowi. Nie byłem pewien w 100%, a tak w 90 w 3 pytaniach. Nad jednym głównie wachałem się do końca. Zaznaczyłem 3 odpowiedzi, na sam koniec odznaczyłem jedną. Koniec -> tak. 1 błąd - w tym pytaniu, które na sam koniec zmieniłem odpowiedź ;p
Cały test zajął mi niecałe 7 minut. 3 osoby jak ja jeszcze byłem na sali odpadły. 1 starsza pani, jedna panienka i jeden chłopok. Chłopoka to aż żal, bo się chłopak załamał. Miał 3 błędy. Wchodzę do tej poczekalni i łał, jakie ekstra miejsce. Na początek ze stresu usiadłem na tym płaskim czymś między krzesełkami. Za chwilę wyszedłem na dwór, pogadałęm chwile z ojcem i na ławeczke sobie posiedzeć i czekać na swoją kolejkę. Lista szła niepokolei.
Z ciekawszych rzeczy na placu to hmmm... Zakonnica, która przyjechała szczęśliwa, bo zdała.
Ponad 40 letni koleś, który najpierw nie wiedział, gdzie w aucie otwiera się maskę, a potem mu zgasł i nie mógł zapalić. Egzaminator do niego 'proszę pana, wie pan, że przy odpalaniu trzeba wcisnąć sprzegło'. Egzaminator już był nieźle wkurwiony, ale pojechali na miasto. Ojciec mi mówi, bo z nim gadał, że nie zdał. Na 3-pasmówce, jechał lewym pasem. Okazało się, że on już miał prawko, ale mu zabrali czy coś takiego.

Mniejsza z tym. Nadeszła wiekopomna chwila. Jakub O proszony do auta numer 16. Na początku gdy czekałem były same prawie corsy, potem same yarisy. Akurat jak mnie proszono same yarisy. Idę, ale zaraz? Gdzie jest auto o numerze 16? Patrzę 2 yarisy. Jeden z numerem 1, a drugi 19. Myślę sobie. Zaraz przecie na odwrót 19 to będzie 16. Może o to chodzi. Jakiś koleś siedzący na ławeczkę wskazał mi jednak moje auto. Okazało się, że hen daleko na końcu placu przy wyjeździe czekała... CORSA! Ucieszyłem się ;]

Egzaminator... hmmm.... lajtowy. Tak mi się wydaję. Uprzejmy przede wszystkim, wiadomo oficjalny, czyli blablabla Wie pan jak coś tam przeprowadza sie ten egzamin blablabla. Tak czy siak wydawał mi się wporzo. Stary gościu, trochę łysy w okularkach. Nazwisko na sz bodajże. Wyjaśnił mi co i jak i zaczynamy. Otwieramy maskę... i tu zaczęły się pierwsze schody. Siłowałem się z maską jakieś 2-3 minuty... Egzaminator mi już podpowiadał, ale ciągle nic. Wpychałem łapy na chama dalej, może tam gdzieś to jest. W końcu egzaminator mi otworzył maskę. Nie wiem ze stresa chyba zapomniałem, bo otwieranie jest z prawej bardziej ;p A ja zaglądałęm, macałem. Śmiesznie to musiało wyglądać.

Światła też poszły bez żadnych komplikacji. Na koniec zapytał tylko 'to na pewno wszystkie?'. Aha, stopu jeszcze. I tyle.

Czas przygotować się do jazdy. Fotel jak zawsze w piździec do tyłu. Oparcie pomacałem, że niby ustawiam. Lusterko. Boczne... i tu są schody. Boczne lusterka? W corsach w auto primie zawsze były takie dzyndzle do ustawiania, a tam ni chuja. Jak to się ustawia? Dobra, kij z tym. Nie są tak źle ustawione. Popatrzałem na nie, kiwłem głowom, że są dobrze ustawione. Zapinam pasy i ruszam. BUM - zgasł.

Generalnie na placu zgasł mi 2 razy. Niesamowite te corsy, zupełnie inne niż w auto szkole. Sprzęgło łapało bardzo szybko. Lekko od podłogi. W dodatku pedały były czułe niczym w yarisie. W tym momencie zacząłem się bać, że może nie być tak łatwo. Szybko opanowałem jednak nerwy. Rękaw zawodowo. Na górce dyle gazu jebłem, że prawie na ręcznym mi jechał. Plac zaliczyony. Wyszedł na 5 minut, ja miałem czekać i w miasto. Podczas tych pięciu minut biłem pięśmi lewe kolano, aby mi się noga nie trzęsła.

Na mieście problemów z trzęsącą się nogą w ogóle nie było. Sama jazda szła mi bardzo dobrze, sam byłem zdziwiony. Ruszałem elegancko, kierowanie eleganckie. Praktycznie bezbłędnie. Dodało mi to pewności siebie. Dawał mi tam podchwytliwe, np. skręcimy w lewo, a tu zakaz. Lewoskrętów na wielkich skrzyżowaniach (3-pasmowych), tylko jeden był. Jednokierunkowe rzecz jasna. Wszystko miodzio. Nie dawał żadnych manewrów - sama jazda.

Aż w końcu zdarzył się kardynalny, mój głupi błąd. Wymueszenie pierszeństwa.

Sytuacja była dziwna. Mało uczeszczana drużka. Droga zablokowana, nakaz skrętu w lewo. Okazało się, że drugi pas jest normalnie uczęszczany i z drugiej strony jakaś elka ślamazarnie (w sumie nie wiedziałem czy to jedze czy stoi) też skręcała w lewo. Trza było ustąpić, ja pojechałem. Za błędy się płaci.

Z egzaminatorem rozmów nie prowadziłem poza początkiem i końcem. Jeździłem po mieście jakieś 20-25 minut.

Egzaminator w hampel i do mnie 'Wie pan co pan właśnie zrobił?'.

Noi koniec, przesiadka i powrót. Na koniec dał mi jeszcze kilka rad. Powiedział, że raz nie zatrzymałem się na stopie. Zapisał sobie i mówi, że jak by się powtórzyło to bym oblał, ale za samo to by mnie nie oblał. Szczerze nie mam pojęcia gdzie się nie zatrzymałem.

Druga sprawa gdy wracaliśmy i byliśmy koło przejazdu przypomniało mu sie i mówi, żeby nie tylko zwalniać, ale też spojrzeć w prawo i lewo. U mnie tego nie było, ale to też drobny błąd.

Mówił, że to drobne błędy, ale żebym zwrócił na to uwagę w przyszłości.

Obsługa pojazdu bardzo dobra, co mnie bardzo ucieszyło.

Szczerzę to ciszę się, że wyjechałem w miasto zobaczyłem jak to jest od środka. Teraz wiem, że to szczerze to nie jest takie trudne.

Ogór

Na stopie jak ja zdawałem to wielu ludzi oblewało na czerwonej drodze kamiennej bo tam prawie nie widać że jest stop (bynajmniej jak ja zdawałem tak było i nas na to uczulał).

Aro

Ja na stopach zawsze stawałem choć teraz to mi sie to wydaje bardzo dziwne Razz

Z rozglądaniem sie to mnie też zawsze na to instruktor uczulał. Corsy fakt, że tam inaczej chodzą, a przynajmniej ja też to odczułem ale da się wyczuć.

No cóż, popełniłeś błąd, który dosyć często się zdarza, ale z opisu nie wiem dokładnie jak to wyglądało.

OsA

Jak donosi Rafał - Koko zdał w dniu dzisiejszym Wink

Koko

Chciałem napisać, że nie zdałem, ale Rafał zdążył napisać Osie. Na początku nie mogłem włączyć świateł drogowych i całą minute się nad tym męczyłem. Potem gładko i na miasto. Na mieście co chwile mi koła tylnie piszczały, bo dużo gazu dawałem. Raz żem zawrócił na dalszym skrzyżowaniu, a on mi powiedział, że mogłem wcześniej. Minute przed końcem za bardzo wyjechałem na poprzeczną jezdnie i tir na mnie trąbnął i to tyle. Zdawałem corsą i ta trzy tygodnie idę odebrać.

Aro

Koko, wcześniej pewnie bedziesz miał sprawdzaj na stronce, którą wcześniej podał tu Ogór.

Gratulacje Razz

A co było nie tak z tymi światłami?

Koko

Zapomniałem, że działają razem z mijania i, że wystarczy od siebie popchnąć.

Aro

Koko, jeszcze raz gratuluję, to ważny dzień w życiu każdego kierowcy Razz

Co do szczegółów egzaminu to jeszcze pogadamy bo nie ma to jak osobiście Wink

A podwiózłbyś nas gdzieś czasami? Oczywiście może nawet byśmy Ci zapłacili Very Happy

Koko

Mi pieniądze nie potrzebne -.- Zobaczymy :]

Aro

Dzisiaj Osa miał egzamin, czekamy na wieści Wink

Ogór

drugi ?

Aro

OsA

Oblałem ;p

Znowu taki debilny głupi błąd... Najechanie podwójnej ciągłej.

"Bardzo dobrze pan jeździ, ale egzamin zostaje przerwany z wynikiem negatywnym'. Wyglądał egzaminator jakby mu szkoda było, że ujebałem. Młody, początkowo mi wyglądał na cwaniaka, ale ogólnie chyba nie taki zły.

Górka - zgasł. Wtedy się trochę spiełęm, ale drugie podejście lajt. Rękaw jak zwykle bez problemów.

Jeździłem tak koło 12 minut. No cóż... wkurwiłem się, bo znowu przez swój głupi błąd... Nie wiem zawachałem się jak tu mam jechać, chwila nieuwagi i ... gówno.

Jak za 3 razem nie zdam to już się na prawdę wkurwie, bo będzie trza 5 godzin wykupuwać.

Kolejna próba 2 czerwiec.

Koko

Myślałem, że jak się najecha ciągłą to można dalej jechać. Pewnie zdasz za trzecim tak jak Aro.

OsA

Aro bądź co bądź zdał za 4 ;]

W sytuacji w jakiej ja się znalazłem, akurat przerwanie było naturalne i chyba najbardziej lajtowy by przerwał. Po raz drugi muszę rzec: moja wina.

Była babka, która jeździła 50 minut, zajechała zadowolona na plac i ją ujebał, bo na 1 stopie się nie zatrzymała...

Koko

Chodziło mi, że praktyczny za 3 :]